Rozdział 4 Właściwie nie było tak najgorzej. Stałam przed dużym lustrem w łazience i robiłam przegląd siebie w gaciach. Skubiąc się po różnych częściach ciała, uznałam, że w zasadzie los jest dla mnie łaskawy. Właściwie byłam już w wieku, w którym nie jest już tak istotne, czym obdarzyła nas natura, ale jak się tę darowiznę zagospodarowało. Zalety można gromadzić przez zaprzeczenie – co mogłam zrobić, a czego nie zrobiłam. Mogłam na ten przykład zniszczyć sobie włosy różnymi szajsami na bazie amoniaku, ale nie zrobiłam tego. Mogłam urządzić sobie na głowie skręconego barana i tapirować go w kask urzędniczy, mogłam nigdy w życiu nie stosować kremu pod oczy i teraz mieć…
-
-
PCIMCIA odcinek 5
Zaczęłam się trząść. Nie miałam pojęcia, czym sobie ten facet zasłużył na wyprowadzenie przez służby mundurowe, ale natychmiast przebiegły mi przez głowę domysły związane z terroryzmem albo narkotykami. Wyszłam na parking, stanęłam sobie koło popielniczki i znów zajrzałam do torby. Wypakowanie z niej wszystkiego było zadaniem ponad moje siły i mogłoby zgromadzić rzesze obserwatorów, ale przynajmniej chciałam sprawdzić, czy nie pałęta się tam jakaś torebka z białym proszkiem albo coś tykającego. No i zajrzeć spokojnie do koperty z dolarami. Żeby było jasne: osobiście nienawidzę wielkich torebek typu wór, w które trzeba nurkować głową. Nie bawią mnie stereotypowe żarciki o damskich torbach, w których jest wszystko, ale co z tego, skoro…