Nie będę już przytaczała po raz kolejny oklepanej anegdoty, jak to Jan Himilsbach wpadł do SPATiF-u z takim właśnie hasłem, bo wiadomo, że skończyło się tym, że Gustaw Holoubek wypierdolił z lokalu. Nie chodzi bowiem o samo zdarzenie, lecz o niezwykłą karierę, jaka w minionych latach stała się udziałem tego – bolszewickiego w swojej istocie – wezwania. Myślę, że każdy z naszego pokolenia jest w stanie przypomnieć sobie, jak to się zaczęło. Bo zaczęło się na naszych oczach, chociaż pewnie nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Nie wykluczam, że był to wcześniejszy proces, który sobie pełzająco eskalował. Zaczęło się od niewinnych wrzutek tu i ówdzie, którym w dodatku ciężko było…
-
-
Koszmar espajera
No więc nadal chodzę wytrwale do kina w tanie środy, chociaż nie co tydzień mam ochotę o tym wspominać. Bo na przykład takie Moje wielkie greckie wesele 2 , no to darujcie, ale nawet ja mam jakieś granice obciachu. Ale wczoraj… Wczoraj to była zupełnie inna historia. Brytyjski film High – Rise jest ekranizacją powieści J.G Ballarda, odpowiedzialnego również za Imperium Słońca i Crash. Reżyserzy wprost uwielbiają jego mroczne historie. Crash zekranizował 20 lat temu David Cronenberg, a Imperium słońca sam osobiście Steven Spielberg i w obu przypadkach wyszło dobrze, ale jednak miło, że za brytyjskie powieści wzięli się wreszcie Brytyjczycy, a nie Kanadyjczyk i Amerykanin. Tak dla odmiany. Czasem warto przeczytać wcześniej powieść. Ale…