Pamiętacie “Amelię”? Dla mnie to gniot nad gnioty, a Audrey Tautou z tym swoim rybim pyszczkiem dodatkowo potęguje przygnębiające wrażenie. Co nie znaczy, że wszelkie ameliopodobne potępiam w czambuł i z góry przekreślam, bo z doświadczenia wiem, że recenzenci mają różne skojarzenia. To sprawa indywidualna. Kiedyś jeden z nich bohatera “Butelek zwrotnych” nazwał “brodatą Amelią”, nie zniechęciłam się i nie żałuję. Kiedy więc irańsko – francusko – niemiecki film “Kurczak ze śliwkami” skojarzył się Pawłowi Mossakowskiemu z Amelią, też się tym specjalnie nie przejęłam. Kłopot w tym, że faktycznie ma facet rację. W takim sensie, że mi też się skojarzył. Fabuła należy do raczej prostych. Facet postanawia umrzeć i swój…