Wbrew temu, co sugeruje tytuł, nie będzie to recenzja serialu “Borgiowie”, chociaż muszę przyznać, że trzeci sezon poruszył mnie do głębi na wskroś i jakoś tak osiadłam w tych klimatach. Ale do rzeczy. Od dawna przymierzałam się do zweryfikowania trendu na fast food w wersji slow, natrętnie promowanego na kanale Benefit, z którym mam codzienną okoliczność odkąd w klubie osiedlowym wystawili telewizor naprzeciwko bieżni i indoktrynacja przebiega obowiązkowo. Oglądanie filmu dokumentalnego o hamburgerach, podczas gdy lecę jak gęś wyścigowa, spalając kalorie, wydaje mi się daleko posuniętą perwersją, całkiem, przyznam, pociągającą. O lokalu BarN Burger dowiedziałam się przeglądąjąc nowe recenzje na Gastronautach, wszystkie mniej lub bardziej entuzjastyczne. Bar mieści się w…
-
-
Oktoberfestu ciąg dalszy
No po prostu nie mogę się powstrzymać. Wspominałam o blaskach i cieniach jedzenia na mieście? Wspominałam. Okazuje się, że niepotrzebnie skupiłam się na egzotycznych bazarach i przydrożnych knajpach. Bo prawdziwe niebezpieczeństwo dla wątroby i żył czai się w środku zachodniej cywilizacji, w – że się tak obrazowo wyrażę – sercu. Serwowanie tłustych potraw osobom, pijącym alkohol, ma oczywiście głębszy sens. Kto czytał “Egipcjanina Sinuhe” i pamięta sposób, w jaki uniknął on śmiertelnego otrucia, wie, o co biega. Osoby, pijące mało, zestawione z dumą bawarskiej sztuki kulinarnej, znajdują się na z góry przegranej pozycji. Dotyczy to oczywiście tylko przyjezdnych. Mieszkańcy Monachium są prawdopodobnie poddawani jakimś szczepieniom w ramach tajnego programu…