Albert Eistein powiedział kiedyś: „Nie jestem bystry. Po prostu długo nad tym siedziałem”. To samo mógłby o sobie powiedzieć Martin Scorsese, ale ponieważ najwyraźniej nie ma na to ochoty, powiem za niego. Facet zęby zjadł na temacie wzlotów i upadków jednostek, które miały wszelkie szanse ku temu by być wybitnymi, ale po drodze coś się nie udało. Najczęściej okazuje się, że zawiniła ludzka natura. Einsteinowi przypisuje się także słowa, że powtarzanie tej samej czynności w oczekiwaniu na inny skutek, jest objawem szaleństwa. Scorsese robi to od lat i jakoś ciągle mu się udaje. Mossakowski znów dał 5 gwiazdek. Może, jak Mamoniowi, podobają mu się znane piosenki. Nie do końca…
-
-
Hobbit 2 czyli mów do mnie jeszcze
Tym razem, wbrew swoim zwyczajom, pominę przydługi wstęp i od razu przejdę do rzeczy. To będzie jak szybkie zerwanie plastra: Pustkowie Smauga to strata czasu i pieniędzy. Po pierwszej części Hobbita przysięgałam sobie i Wam, że noga moja nie przekroczy progu sali, w której będzie wyświetlana część druga. No ale, jak Burns napisał, przemyślne plany myszy i ludzi w gruzy się walą. Zachęcona pozytywnymi recenzjami postanowiłam się przełamać. Kiedy poznałam smutną prawdę o długości filmu, bilety były już kupione i nie szło się wycofać. Zresztą nie będę ściemniać i przyznam się od razu, co przesądziło. Sytuacja wygląda tak, że jestem pies na głosy. Mogłabym długo wymieniać, na czyje konkretnie, ale spróbuję…