• Miejsca

    Po sezonie

    Uczuć, jakie łączą mnie z polskim dmorzem, nie waham się nazwać ambiwalentnymi.  Dmorze funkcjonuje w naszym rodzinnym słowniku od czasów, gdy Gremlin uczył się mówić. Wiedziony tajemniczą logiką zauważył wówczas, że skoro mówi się “na działkę”, “za zakupy” czy “na wakacje” to mianownikiem od “nad morze” powinno być dmorze i taką formę przyjął w mowie potocznej. Okazała się równie chwytliwa jak moja autorska fluksja w znaczeniu kolorystycznym. Zresztą kwestie językowe to pikuś, z polskim dmorzem sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Dziecinnie łatwo je pokochać i to w znaczeniu dosłownym, gdyż ta miłość najczęściej datuje się wczesnych lat dzieciństwa. Wtedy do  pełni szczęścia w zupełności wystarczyła łopatka, furkoczący samolocik na rozwijanej…