To ja może napiszę, co u mnie. Nie pałam zbytnym entuzjazmem do lata w mieście. W zasadzie nie znajduję nic, czym mogłabym się zachwycić, z wyjątkiem faktu, że samochodów mniej na ulicach. Za to Warszawa w większości rozkopana, więc na to samo wychodzi. No ale odkąd zrobiliśmy się za starzy, żeby co piątek grzać do Augustowa pod namiot, trzeba sobie jakoś radzić. Zwłaszcza że wylotówka na Białystok zrobiła się tak przyjazna, że w zasadzie trzeba by te 250 km. rozbić na 2 etapy, z noclegiem w Markach. No ale skoro już zostaję to wolę zostawać z hukiem. Czyli żeby się działo. No i faktycznie na miniony weekend nie mam prawa…
-
-
Apki, biusty i przewodnik duchowy
Jak onegdaj wspominałam, do listy najważniejszych zadań ludzkości, na której znajdują się już dbanie o kondycję fizyczną, rozwój duchowy oraz wpierdalanie organicznej marchewki, dołączyła pielęgnacja wewnętrznego dziecka. I tu zaczynają się schody. Pielęgnacja dziecka w ogóle nie jest przedsięwzięciem łatwym, ale z tym zewnętrznym jest o tyle prościej, że, przynajmniej na początkowym etapie, przypomina nieco przemysłowy tucz gęsi. Przybiera – jest dobrze. Nie przybiera – źle, a rodzice wyrodni. Wewnętrzne potrzebuje strawy duchowej. I też mu się czasem ulewa. Współczesna popkultura zakłada, że zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne dzieci są idiotami. I w pewnym stopniu rzeczywiście być muszą, inaczej życie byłoby nie do zniesienia. Niekiedy jednak można trafić na produkty…