Na początek prywata: krótkie i osobiste “a nie mówiłam”. Sprawdza się hipoteza, że film polski, żeby się Polakom spodobał, musi mieć humorystyczne wstawki, najlepiej najeżone wulgaryzmami. To zawsze chwyci. Dziękuję za uwagę. Jesień w kinie została rozdysponowana sprawiedliwie. Dla każdego coś miłego Służby specjalne dla lewaków, Religa dla lemingów, a Miasto 44 dla prawaków. Anarchizujący ateiści, z braku dedykowanej propozycji, mogą po prostu obejrzeć wszystko jak leci. Osobiście odpracowałam dwie trzecie. Służby specjalne zaczynają się od likwidacji WSI, za czym postępuje masakra pozyskiwanych latami tajnych współpracowników, co czyni sytuację o tyle niezręczną, że sojusznicy liczą na polskie kontakty, zwłaszcza w Iraku. Czyli komplikacja następuje od razu na początku, gdyż wkład polskich…
-
-
Bez serca
Do polskiego kina mam stosunek ambiwalentny. Cieniem na naszych relacjach położył się Jańcio Wodnik i po 20 latach ciągle nie mogę zapomnieć tych 100 minut, których nikt mi nie zwróci. Być może to dziecinne, tak jakby obrażać się za Grocholę na całą polską literaturę, albo za zespół Pectus na muzykę, ale niestety ciężko znoszę rozczarowania. Wyjątek robię dla Smarzowskiego, zresztą, sądząc po tłumach w kinie, nie tylko ja. No i co takiego potrafi Smarzowski, że się na niego z reguły chadza? Ano mam taką prywatną teorię na temat polskiej natury. Polak, moim zdaniem, potrzebuje się śmiać. Niech to będzie śmiech przez łzy, czy gogolowski śmiech z samych siebie, ale niech…