Życie

Stąd do wieczności

Myślałam, że skończy się na jednej  krótkiej wzmiance na facebooku, ale jednak nie. Okazało się, że moja zgnilizna moralna jest obarczona pewną, niewielką wprawdzie, ale istniejącą, iskrą refleksji. Powiem Wam – to nie ułatwia życia. Odkąd przekonwertowałam się z katolicyzmu na materializm, myślałam, że to już poza mną. Niestety te zaszłości ciągle wyłażą.

Mam na myśli  wczorajszą elektryzującą informację, że Kościoły katolicki i prawosławny doszły do wniosku, że z ludźmi jest coś stanowczo nie wporzo i błądzą. Zabrnęli już na skraj pustki moralnej i oczadzeni oparami ziejącej otchłani, zaczęli mieć tak gorszące pomysły jak np. że człowiek jest kowalem własnego losu albo że lepiej jest mieć niż nie mieć, a wiadomo, że “mieć” wyklucza “być” i to jest właśnie ten rzadki przypadek, gdy Kościół podziela poglądy ojców psychoanalizy. Poczułam się wywołana do tablicy.

No więc, jak powszechnie wiadomo, snoby metkowe, do których, jak już można wywnioskować z moich poprzednich wpisów oraz wyciągów z karty kredytowej, zaliczam się przynajmniej w takim stopniu, na jaki pozwala mój bank, to w większości socjopaci. Reszta z nas ma wprawdzie zwyczaj kąpać się w krwi chrześcijańskich niemowląt, ale przynajmniej przeczuwa, że źle robi.  Jeśli o mnie chodzi to wprost nie potrafię powstrzymać szyderczego rechotu na wieść o klęsce głodu, wojny czy pożogi, a w najlepszy humor wprawiają mnie nieuleczalnie chore dzieci. To fakt powszechnie znany.

Zainteresowanie podobnymi mojemu przypadkami patologii ze strony aż dwóch szafaży wartości moralnych, wprawia mnie w pewne zakłopotanie, gdyż jest to troska jednostronna. Mnie na przykład kompletnie nie obchodzą dylematy tychże zatroskanych Kościołów, no chyba że dotyczą pedofilii lub “odzyskiwania” majątków. Chociaż w sumie powinnam się przyzwyczaić. Bo to działa na podobnej zasadzie jak zainteresowanie posłów Piechy i Gowina moją macicą (która w języku polskim nosi nazwę “tam”), podczas, gdy ja nie czuję się na siłach zrekompensować się troską o ich  prostaty.

I tak sobie myślę, że bezinteresowna troska jest w obecnym świecie tak rzadkim zjawiskiem, że warto by się nad nią pochylić i tak po prostu po ludzku docenić. Ja się po ludzku pochyliłam i wychodzi na to, że najbardziej bym chciała, żeby wszyscy odwalili się od mojej prostaty, tfu! mam na myśli oczywiście “tam” oraz tego, co robię ze swoim życiem. I to działa, ale tylko w przypadku, gdy do człowieka przypieprzy się  nieuzasadnienie np. urząd skarbowy, albo ktoś urodzi dziecko, wymagające rehabilitacji i kosztownych leków – wtedy to radź sobie sam, to w końcu twoje życie.  Ale jeśli chodzi o zaganianie zbłąkanych owieczek i ustawianie je w rządku, o, wtedy to wszyscy chętni.

Wspomniany Fromm w “Ucieczce od wolności” utożsamiał wolność z samotnością i poczuciem bezsilności . Taka definicja jest szalenie na rękę kościołom wszelkiej maści, politykom i w ogóle wszystkim, którzy nie ogarniając własnego życia, mądrzą się  w sprawie cudzego.

Trochę prościej przedstawił sprawę George Michael, który właśnie wyraża swój światopogląd podczas ceremonii zamknięcia Igrzysk Olimpijskich w Londynie:  “All we have to see , Is that I don’t belong to you , And you don’t belong to me , Freedom , You’ve gotta give for what you take”.

Tylko weźcie to wytłumaczcie arcybiskupowi Michalikowi i Cyrylowi I.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *