Istnieje na świecie kilka miejsc, gdzie osoba trzeźwa ma prawo czuć się cokolwiek nieswojo. Przypuszczam, że każdy z nas przeżył na jakiejś imprezie ten moment niepewności, kiedy okazuje się, że wszyscy doskonale się bawią, śmiejąc do rozpuku z żartów, których my nichuja nie pojmujemy i w ogóle jakoś ciężko nam się wyluzować. Przeważnie okazuje się, że winne takiemu stanowi rzeczy są te kolejki, cośmy ominęli.
Jeśli ktoś pragnie się totalnie wyluzować w atmosferze całkowitej akceptacji, ma do wyboru niewiele miejsc. Oczywiście legendarne Vegas, Karaiby, gdzie osoba niepijąca jest traktowana podejrzliwie i chociaż nieznane jest tam popularne w Polsce wierzenie, że kto nie pije, ten kabluje, autochtoni sprawiają wrażenie, jakby je doskonale znali i potrafili zastosować w praktyce.
W owładnietej manią politycznej poprawności i zakazywania wszystkiego Europie, nie jest łatwo znaleźć podobnie wyluzowany zakątek. Być może dlatego właśnie na monachijski Okrobertfest ściągają corocznie coraz większe tłumy. Stolica Bawarii oferuje bowiem jedną z nielicznych okazji, by najebać się dokumentnie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Cokolwiek dzieje się na Oktoberfeście, tam pozostaje.
Przyzwolenie manifestowane jest na każdym kroku. Przez dwa tygodnie w roku, rozpoczynające się w pierwszą sobotę najbliższą astronomicznej jesieni, czyli dzisiaj. Monachium przestawia się na troskliwą pielęgnację pijaków nadciągających ze wszystkich zakątków świata.
Nic, co ludzkie, nie jest tam i wtedy obce. Można puścić pawia na głowy współbiesiadników, wysikać się stojąc na ławce. albo uciąć sobie drzemkę na pobliskim skwerku. Unurzane w treści żołądka i urynie miasto każdego przyjmie z otwartymi ramionami.
Niestety z biegiem lat dostanie się do namiotu zaczyna graniczyć z cudem. Bramkarze działają bowiem według niemieckiej reguły akuratności i jeśli mają powiedziane, że liczba osób w hali ma być constans, nie wychylą się ani o jednostkę. Z braku środków nigdy nie sprawdziłam tego na własnej skórze, ale jestem gotowa założyć się, że jeśli nawet będziemy kusić łapówką w wysokości grubych plików euro, bramkarz się nie złamie. Przepis jest przepis i dyskusji na ten temat nie przewiduje się. Jeśli więc nie mamy zarezerwowanego miejsca w hali, możemy ewentualnie pojeździć na karuzeli. Albo poczekać do dziesiątej wieczorem, czyli pory, gdy najwięcej osób opuszcza halę, w związku z tym bramkarz, połączony krótkolafówką z kumplami wewnątrz, więcej osób wpuści.
Największe szanse mamy w namiocie Paulnera. To najpodlejszy gatunek bawarskiego piwa, adresowany głównie do cudzoziemców, którzy się nie znają. Po trzech kuflach (litrowych, bo nie ma mniejszych) osoba mojej postury czyli z BMI poniżej normy, zalicza zarwanie filmu, którego konsekwencje rozciągają się niestety na dzień następny. Augustinera czy Spatena można z kolei pić litrami, jak kompot, bez ryzyka późniejszego kaca, ale za to dostać się do tematycznego namiotu – senne marzenie.
Oktoberfest przytuli do łona każdego alkoholika, nie pytając o wiek, pochodzenie ani poglądy. Każdy jest równy i równo może się najebać. W razie problemów, na przykład zdrowotnych, do akcji ruszają siły szybkiego reagowania czyli oktoberfestowe pogotowie. Bezpłatnie załadują nas na nosze, opatulając kocem i namiotem, uniemożliwiającą rozpoznanie twarzy, na wypadek jakbyśmy byli celebrytą, za którą równym sznureczkiem podążają paparazzi. Monachium jest bowiem miastem, gdzie nie tylko można się bezkarnie upić, lecz także upić się anonimowo. Po dostarczeniu nas do namiotu medycznego, popodłączają nas do kroplówek, które w ciągu paru godzin postawią nas na nogi i umożliwią dalsze picie. W miasteczku oktoberfestowym można więc spędzić miesiąc zwalając się i stając na nogi każdej doby, na koszt miasta.
Obok namiotu ratującego życie, kationy, aniony oraz ciśnienie, znajduje się namiot rzeczy znalezionych. Okazuje się, że osoba nietrzeźwa potrafi zgubić wszystko. Po zakończeniu festynu, można zgłosić się do odpowiedniego punktu po odbiór sztucznej szczęki, portfela oraz kolekcji zdjęć rodzinnych. Zdarzają się także cudowne ozdrowienia. Prawie co roku wśród rzeczy znalezionych figuruje porzucony wózek inwalidzki, czyli Okroberfest działa lepiej niż Lourdes. A ile par małżeńskich poznaje się i ślubuje wieczną miłość nad kuflem piwa! Niektórym nawet po wytrzeźwieniu uczucie nie mija.
Trzy razy w życiu miałam okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu i przyznam, że jest to przeżycie nieporównywalne z żadnym innym. Aczkolwiek – to będzie z naciskiem – abstynentom absolutnie nie polecam!