…człowiek uczy się życia praktycznie na każdym kroku. Wystarczy wychylić głowę za próg, od razu napatoczy się jakiś domorosły talent pedagogiczny, który koniecznie pragnie wyjaśnić, na czym życie polega. Szczególnie dotyczy to sytuacji okołosamochodowych. Rycerskie miśki doskonale wiedzą, że laski w ogóle nie majo o tym pojęcia bladego i same sobie nichuja nie poradzo. Za każdym razem, gdy wizytuję myjnię samochodową, otrzymuję ni proszoną ni dziękowaną, za to szczegółową poradę od jakiegoś przypadkowego ochotnika, jak z niej korzystać. Gdzie nacisnąć i co z tego wyniknie. Ale też nie chcę tu wprowadzać jakiś sztucznych ograniczeń, bo ostatnio zostałam wnikliwie zapoznana z obsługą maszyny wydającej numerki na poczcie. Nie twierdzę, że…
-
-
Baba z wozu
Jadąc do Nałęczowa, wiedziałam mniej więcej, czego się spodziewać. Zwłaszcza u schyłku wakacji. Zakładałam, że trafię w dziurę międzypokoleniową i tak się stało. O tej porze roku dziura występuje w zasadzie wszędzie, jednak w Nałęczowie urasta do rozmiarów Rowu Mariańskiego. Skład demograficzny rozkłada się następująco: rodzice z małymi dziećmi (maksymalnie starszaki, ale w mniejszości), długo nic i seniorzy. Spacerując po Parku Zdrojowym trudno oprzeć się wrażeniu, że nastąpił właśnie jakiś pobór do wojska albo obowiązkowy czyn społeczny typu „milion drzew na milionlecie” czy coś w tym rodzaju. Ale okazało się, że to nie metryka robi ze mnie dziwoląga, tylko fakt, że przyjechałam sama. Jak to: sama? Ale tak całkiem bez…