W dzisiejszym odcinku zajmiemy się palącą kwestią magazynowania przedmiotów, których obecnie jest, że tak się kolokwialnie wyrażę, wchuj. 500 lat temu w dużej, jak na tamtejsze warunki, metropolii można było wybierać między 200 różnymi przedmiotami. Na tę liczbę składały się ciuchy, produkty żywnościowe, narzędzia, konie, bryczki, ostrogi, szable, książki, zbroje, słowem wszystko, co można było podówczas kupić za pieniądze. Obecnie w Nowym Jorku można nabyć ok. 10 mld przedmiotów*. Nie jest to ilość, którą da się bez trudu zamieść pod dywan. “Lecz uważaj, żeby nas nie zjadły rzeczy – śpiewali skocznie Czyżewska i Olbrychski w Małżeństwie z rozsądku – W dawnych czasach wszak bywały takie gafy, że człek świata nie dostrzegał zza swej szafy.”…
-
-
W domu i zagrodzie
Kolega, który od niedawna zagląda na mój blog, ostatnio w pierwszych słowach powitania podzielił się swoją refleksją, że ciasta to ja robię jednak niewyględne. Wnioskuję stąd, że stołować się u mnie nie będzie, a także moje szanse w Polskim Turnieju Wypieków rysują się raczej mgliście. Cóż, nigdy nie twierdziłam, że w starania nad obejściem planuję inwestować ciało i duszę całą, gdyż z doświadczenia mi wynika, że każdy gniot się sprzeda, byle tylko miał dobry pijar. Moja ideologia polega na tym, by nie rozpieszczać nadmiernie rodziny. Dzięki temu jak już podejmę decyzję, by czasowo przekształcić się w koło gospodyń wiejskich, są wiwaty i tańce w strojach ludowych. Każdy człowiek, uważam, posiada…