Można się zżymać, można kontestować, można udawać, że jest inaczej, ale niewygodna prawda jest taka, że ludzi zawsze ciągnie do tandety. Jak się tak dobrze zastanowić to tzw. kultura wysoka w gruncie rzeczy jest niszą. Coraz więcej ludzi chodzi do teatru, super. Tylko, że większość na farsy. Kupujemy książki, ambitnie. Z tym, że połowa z nich to autobiografia Danuty W, a reszta – „50 twarzy Gray’a”. Interesujemy się muzyką poważną. Ale po co męczyć się 3 akty, żeby przez 4 minuty posłuchać znanego utworu, skoro na płycie są dostępne składanki typu the best of? Zwłaszcza, że w bonusie dają jeszcze walca z Traviaty, chwytliwą Habanerę z Carmen i O sole…