YSL znam, można tak powiedzieć, prawie całe życie. Konkretnie od czasu gdy na ostatniej stronie tygodnika Kobieta i Życie zobaczyłam fatalnej jakości zdjęcie kobiety w futrzanej czapce, omotanej wiejską chustą. W latach 70-tych ostatnia strona tego periodyka była jedyną szansą, by zajrzeć na chwilę do wielkiego świata, który za czasów socjalizmu podlegał równie restrykcyjnej reglamentacji jak cukier. Jak się okazało, kobietą w futrzanej czapie była modelka sławnego francuskiego projektanta, który właśnie wymyślił ten strój. Wydało mi się to bardzo komiczne, bo co tu wymyślać, skoro w Polsce co druga chodziła tak ubrana, w każdym razie zimą. Jest oczywistą oczywistością, że wieloletnie, że tak powiem, pożycie, do czegoś zobowiązuje, więc jasne,…