W Współczesnym istne oblężenie. Zajęte wszystkie dostawki, przez schodki nie można się przecisnąć, a to za sprawą sztuki Francisa Vebera Najdroższy. Jak na kogoś, kto dopiero co deklarował, że z twórczością francuską ma niejaki problem, cosik sporawo jej ostatnio przyswajam. Dużo nie ryzykowałam, bo Veber jest pewniakiem. Pamiętam ze swoich doświadczeń teatralnych dwie sztuki, na których płakałam ze śmiechu praktycznie bez przerwy, jedną z nich jest Kolacja dla głupca tego samego autora, grana od 11 lat w Teatrze Ateneum przy pełnej widowni. Veber znany jest także jako scenarzysta filmów takich jak Pechowiec, Tajemniczy blondyn w czerwonym bucie, Przyjaciel gangstera i Plotka. Niektóre z nich sam wyreżyserował. Pomysł, na którym opiera się Najdroższy, nie…
-
-
Niejaki Stroncyłow
Jak nie omieszkałam się pochwalić, pod koniec czerwca miałam okazję obcowania z kulturą wysoką. Teatrem znaczy. Od tamtej pory złożona publicznie obietnica recenzji sztuki wisi nade mną jak miecz Damoklesa i wywołuje silne poczucie nieodrobionych lekcji. I w sumie pora nie jest wcale dogodna, bo wakacje, więc kto myśli o lekcjach, zwłaszcza nieodrobionych? Ale “niejaki Stroncyłow” ciągle za mną łazi i domaga się uwagi. Chociaż zupełnie nie od tej strony, którą zakładałam. W sztuce Wiktora Szenderowicza “Ludzie i anioły” fabułę rozgrywają dwie postacie: Paszkin Iwan, z zawodu człowiek oraz niejaki Stroncyłow, który swoją przyszłość zawodową związał z niepewnym stanowiskiem anioła do spraw eksterminacji. Co tu kryć, robotę ma parszywą. Chodzi…