To miały być dwie ekscytujące premiery grudnia, na które czekałam od miesięcy. Z Geraltem z Rivii połączyła mnie dwie dekady temu taka relacja, jak jest napisane w Biblii, że „opuścisz ojca swego i matkę swoją”. Ja akurat porzuciłam męża i jedynego syna. Pięcioksiąg Andrzeja Sapkowskiego kupiłam w Jastarni na jakimś straganie z tanią książką. No i wsiąkłam, do tego stopnia, że udawałam przed rodziną, że się źle czuję i wysyłałam męża z dzieckiem na plażę albo na spacer, żeby mieć czas na czytanie. Matka roku, co nie? Potem był fakap z polską ekranizacją, przed którą wszyscy sikali po nogach z przejęcia, że taki piękny smok wyszedł, no po prostu amerykański.…