W obecnych czasach, nie ma zmiłuj, na winie trzeba się znać. A przynajmniej dobrze udawać. Na sali pełnej ludzi, którzy na winie znają się zawodowo, nie jest to łatwe. Wymagania są nieco inne niż w sytuacji, gdy próbujemy wkręcić się na przykład w towarzystwo popijające sikacza pod osiedlowym śmietnikiem, więc wystrojenie się w waciak, walonki, siąknięcie nosem i wymamrotanie „dobre, kurna, gładko wchodzi”z jednoczesnym uniesieniem łokcia do góry w geście aprobaty, raczej nie gwarantuje sukcesu. Siedząc przy stoliku z redakcją magazynu Wino, autorami blogów kulinarnych, mając za plecami różnonarodową grupę wine – makerów i organizatora degustacji, można poczuć pewne onieśmielenie. Na szczęście istnieje kilka prostych sposobów, aby wybrnąć z tej…
-
-
Starówka
Każdego roku o tej porze zbiera mi się na patriotyzm. Nie chodzi o to, że normalnie, poza tym czasem, niczego takiego nie odczuwam, chociaż… nie, prawdę mówiąc, nie odczuwam. Nie widzę w gruncie rzeczy żadnego powodu, by identyfikować się szczególnie z jakimś krajem tylko dlatego, że się w nim urodziłam. Albo że oglądałam “Rejs” i “Misia” i biorę udział w wyborach. Szczerze mówiąc nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby z okazji jakiegoś święta wywiesić flagę. Każdy szanujący się poseł PiS-u usiadłby i zapłakał nade mną jak Coelho nad brzegiem Piedry w tej fatalnej grafomańskiej książce. Jedyne, co mam do zaoferowania to skromny lokalny patriotyzm ograniczony do miasta, w którym…