• Miejsca

    A tymczasem na Pradze…

      Przyznałam się kiedyś, że odczuwam pewną wstydliwą słabość do ogrodów zoologicznych. Nie jest to coś, z czego jestem jakoś szczególnie dumna. Oglądanie zwierząt w niewoli jest tylko o małe oczko wyżej niż oglądanie zwierząt w cyrku, a dla purystów w ogóle chyba nie ma różnicy. Mogę się tłumaczyć tylko zaszłościami z dzieciństwa, kiedy to w najśmielszych snach nie podejrzewałam, że kiedykolwiek znajdę się na karku słonia  czy będę trzymać tygrysa na kolanach. No i jakoś tak mi się zrobiło, że mimo różnorakich kontaktów ze zwierzętami w sposób inny niż przez kraty, regularnie ciągnie mnie do ZOO. Zdobyłam w tym zakresie niejakie doświadczenie i w pewnych granicach umiem porównać warszawski…

  • Miejsca

    Bliskie spotkania

    Upał w mieście to według mnie żadna przyjemność. Rozgrzane mury oddają nagromadzone ciepło, jakby to Bógwiejakie dobro było, stopy powiększają się do hobbitowych rozmiarów, tyle, że sierści na nich jakby mniej, a filtr mineralny maże się i rozpływa. W sumie nic przyjemnego. Jak się jeszcze do tego złapie zapalenie gardła to już w ogóle z lata w mieście robi się czyściec, który trzeba jakoś z godnością przeżyć w nadziei na urlop. Zeby się jakoś poratować w tej ciężkiej sytuacji, zaczęłam przeglądać zdjęcia z poprzednich urlopów, licząc na to, że ułatwią mi doczekanie tegorocznego. Skumulowany przegląd hurtowej ilości uświadomił mi, że, no co tu kryć, jestem pies na zwierzaki. Jak już…