Być może dało się zauważyć, że od czasu do czasu prezentuję tu płody mojej działalności kulinarnej. Błędem jednak byłoby zakładać, że tak sobie dowolnie fotkę wrzucę tego, co wyprodukowałam. Co się może jakoś szczególnie udało, czy z czego jestem wybitnie dumna. To nie do końca tak. Z tym udawaniem się to też zresztą kwestia dyskusyjna i zależy wyłącznie od przyjętej perspektywy. Jak już drzewiej wspominałam, kluczem do sukcesu jest obniżenie oczekiwań rodziny. Tu nie ma drogi na skróty. Praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. Zdjęcia, które tu zamieszczam, są ilustracją wszystkiego, co wyprodukowałam w kuchni. Może nie ma tego wiele, jednak każde z tych dzieł, no jakby to powiedzieć, ma…