Jakoś tak się złożyło, że szansę odsłuchania nowych płyt mam tylko na siłowni. Multitasking już mi nie wychodzi jak kiedyś i jedyną sztuczką, jaka mi pozostała jest jednoczesne uruchomienie kończyn i uszu. Trzeba jednakże bardzo uważać, co się ze sobą na tę siłkę zabiera, bo można zaliczyć wtopę. Miałam tak niedawno z “The Light the Dead See” Soulsavers z Davidem Gahanem, udającym Marka Almonda. W krótkim czasie doprowadził mnie do myśli samobójczych na bieżni i przebierając nogami poważnie zastanawiałam się nad celowością nagłego zakończenia żywota metodą uduszenia się na śmierć własnym ręcznikiem. Być może sprawiły to liczne wtręty na temat Boga oraz zbawienia. Moja Teściowa zwykła ganić mnie za niewystarczająco,…