Jak już drzewiej refleksję poczyniłam, konkretnie w zeszłym roku, cenię Zegrze za to, że czas stanął tam w miejscu. Owszem, pobliskie hotele uzyskały wymiar wypasu, pobudowały akłaparki i puściły po korytarzach animatorów przebranych za Minnie i Pluto, ku radości dziatwy. Chociaż głowy nie dam, czy to nie był Goofy, niestety nie rozeznaję się w subtelnych różnicach. Jednak mimo tego apgrejdu i zewnętrznej pozłoty, Zegrze pozostało Zegrzem. Oślepiająca szklaną fasadą Warszawianka sąsiaduje z klasycznym przybytkiem, mocno osadzonym w tradycji FWP, co poznaję po kolorowych ręcznikach, schnących na balkonach, a restauracja Złoty Okoń w Serocku – z oldskulowym solarium dla kurczaków. Działa jak wehikuł czasu. Raz się tam zajrzy i licznik metrykalny…