Pijak w Małym księciu pił, żeby zapomnieć o wstydzie. Wstydził się tego, że pije. W filmie Wojciecha Smarzowskiego (upieram się, by, wbrew obowiązującym trendom, nie tytułować go Wojtkiem) wstyd jest wszechobecny. Na oddziale deliryków nie ma ani jednego alkoholika. No, może od czasu do czasu lampka dobrego wina do obiadu, ewentualnie okazjonalne małe piwo, no czasem, ale to już naprawdę prawie nigdy, zdarza się wypić o jeden za dużo Komu? No ogólnie człowiekowi. Ludziom. Społeczeństwu. Ale z pewnością nie mi. Główny bohater Jerzy, alter ego autora, zarabia na oddziale, pisząc delirykom zwierzenia, wymyślając im historię życia i powody do picia, jakiekolwiek, byle mijały się z prawdą. „Tak mi przyszło do głowy,…
-
-
Veyron wśród seriali
„Anglia dała światu lewą nogę Davida Beckhama. Oraz prawą nogę Davida Beckhama. I Harry’ego Pottera” – wyjaśnił Hugh Grant, grający premiera Wielkiej Brytanii w Love actually. Skromnie powiedział. Anglia dała dużo więcej. No i teraz sytuacja jest taka: Amerykanie robią serial. Uruchamiają całą wielką machinę castingowo- produkcyjną, zatrudniają gwiazdy, laureatów Oscara, Bógwiekogo, kasa leje się strumieniami, analitycy siedzą i monitorują reakcje widzów, pilnują, gdzie wcisnęli przewijanie, a kiedy zadzwonili po pizzę, wszystko po to, żeby było jeszcze lepiej, a efekt taki sobie. Brytyjczycy biorą paru krewnych i znajomych, kręcą coś, co podoba się im samym, mając generalnie w dupie, co powie reszta świata, po czym reszcie świata szczęka opada.…