Tym razem, wbrew swoim zwyczajom, pominę przydługi wstęp i od razu przejdę do rzeczy. To będzie jak szybkie zerwanie plastra: Pustkowie Smauga to strata czasu i pieniędzy. Po pierwszej części Hobbita przysięgałam sobie i Wam, że noga moja nie przekroczy progu sali, w której będzie wyświetlana część druga. No ale, jak Burns napisał, przemyślne plany myszy i ludzi w gruzy się walą. Zachęcona pozytywnymi recenzjami postanowiłam się przełamać. Kiedy poznałam smutną prawdę o długości filmu, bilety były już kupione i nie szło się wycofać. Zresztą nie będę ściemniać i przyznam się od razu, co przesądziło. Sytuacja wygląda tak, że jestem pies na głosy. Mogłabym długo wymieniać, na czyje konkretnie, ale spróbuję…