Ksiądz Twardowski pisał, że po zmarłych pozostają tylko buty i telefon głuchy, Wisława Szymborska, że jeszcze kot w pustym mieszkaniu. Ze śmiercią bliskiej osoby, pod względem emocjonalnym, każdy radzi sobie na swój własny sposób, najlepszy, bo nasz. I nie będzie to tematem dzisiejszego wpisu. Tematem będzie, że nie przeżywamy naszej żałoby w próżni, bo czasy są jakie są i każdy jest uwikłany w szereg zależności od instytucji różnorakich, które śmierć abonenta traktują jako zaledwie przyczynek do dyskusji, niepozbawionej akcentów humorystycznych. Marek Piekarczyk śpiewał, że idąc cmentarna aleją, szuka zmarłego przyjaciela. Odkąd przyszło mi samej organizować pogrzeb, skupiam się jedynie na pragmatycznej stronie tego utworu, a mianowicie: jak oni to załatwili?…