No więc siedzę w tej chujni atmosferycznej, zawinięta kocem, żeby w nery nie wiało od okna, po prostu Przystanek Alaska, za oknem to co ja będę opowiadać, wiadomo, jak jest. Przypiździło mi dzisiaj prostowpysk jakimś wrednymi, zimnymi igiełkami, 10 minut skrobałam szyby w samochodzie, nieźle jak na 22 marca. Jedyne, co mi pozostaje, to złośliwa satysfakcja, bo się w poniedziałek nie dopchałam na myjnię. Ani do odkurzacza. I co? Umyło się samochodzik? Wyszorowało się auteczko? I po co? Niedawno, celem przełamania tego pogodowego stuporu, bawiłyśmy się na forum internetowym w “twój idealny dzień”. No więc jeśli chodzi o poranek to w moim przypadku mógłby on zacząć się tak: Sama…
-
-
Odrobina wiosny jesienią
Zwykle mam jakieś pojęcie na temat miejsca, do którego wybieram się na urlop. Nawet jeśli są to oklepane banały typu “Kuba wyspa jak wulkan gorąca” to przynajmniej wiadomo, jakie ciuchy spakować. Na temat Teneryfy wiedziałam tyle, że rodzice Malin z cyklu powieściowego Monsa Kellentofta “Cztery pory zbrodni” kupili tam apartament, tak jak wielu skandynawskich emerytów. Na tej podstawie zakładałam, że pogoda musi być tam w każdym razie lepsza niż w Szwecji. Przepytywani pod tym katem znajomi, jak mantrę powtarzali, że wiosna. No dobrze, ale co to znaczy wiosna? Wiosna po polsku to może być 30 stopni równie prawdopodobnie jak przygruntowe przymrozki i śnieg. Okazało się, że Teneryfa w grudniu oferuje…