Dawno, dawno temu, w prastarych czasach harcerskich chadzało się na tzw. rajdy. Bejzikiem wśród tego rodzaju wycieczek, taką absolutną postawą dla słabiaków, leni i zuchów z pierwszej klasy była trasa Truskaw – Pociecha – Truskaw. W praktyce wyglądało to tak, że na Bemowie pakowała się wiara w autobus 708 linii podmiejskiej i w ścisku oraz wrzasku podróżowała do pętli przy Kampinosie. Na miejscu się wszystko wysypywało z autobusu, mniej więcej tak jak w filmie “Wyjazd integracyjny”, z tą różnicą, że na ogół na trzeźwo, brało plecaki i człapało na polanę w Pociesze. Tam było ognisko, bez kiełbasek, bo na kartki, za to można było sobie przyrumienić kanapki z mielonką. Jadł…