W życiu blogerki prędzej czy później przychodzi potrzeba napisania o modzie. Mam z tym niejaki kłopot, gdyż pisanie o modzie implikuje autolans fotograficzny, a ja, pochlebiam sobie, miałabym spore szanse w konkursie na najbardziej niefotogeniczną twarz. Próbowałam rzeczoną potrzebę dusić w sobie, no ale nie poszło. Zwłaszcza, iż zwrócono mi niedawno uwagę, że zamieszczam swoje zdjęcia na końcu wpisów, przez to nietaktownie zmuszam ludzi, by przebijali się przez te wszystkie głupoty, które piszę, a połowa zasypia przy drugim akapicie. No to tera bedzie na początku: Tematem dzisiejszego wpisu jest paszczyk. A konkretnie futrzany kołnierz. Zakupiwszy wstępnie, gdyż dysponując jeszcze miesiącem na ewentualny zwrot, biłam się z myślami. Tak poważnie, że…