Dobra, wiem, że to już się robi nudne. Trudno, zaobserwowałam, że się z wiekiem radykalizuję. Patriotycznie w sensie. Mam znajomego, który od lat idzie w zaparte, że najładniej to jest w Polsce i po co jeździć gdzieś dalej, skoro tu wszystko jest. Przez te lata, kiedy on to mówił, ja wyjeżdżałam za granicę. W tym roku znajomy zachwyca się empirycznie Chorwacją, a ja Doliną Rospudy. Zaczynam się poważnie obawiać, że zamieniliśmy się osobowościami i skończę jako prenumeratorka “Sieci”. Pocieszam się jednak, że moja miłość do Augustowa pozostaje niezmienna od ponad 20 lat, więc to już chyba podpada pod cechę osobniczą, nie podlegającą fluktuacjom. Dolina Rospudy istniała sobie cichutko tuż koło Augustowa…
-
-
Dobrze podłożona świnia
Ponoć nic tak nie poprawia humoru jak dobrze podłożona świnia. To znane korporacyjne powiedzenie po przeniesieniu w inne realia kulturowe zyskuje nowy, całkowicie dosłowny wymiar. Dla Indian Varao, zamieszkujących obszar delty Orinoko, dobrze podłożona świnia jest podstawą egzystencji, a może nawet gwarancją przetrwania. O ile mi wiadomo, dotyczy to wszystkich indiańskich świń. I nie chodzi tu bynajmniej o wykorzystanie tych sympatycznych skądinąd i inteligentnych zwierząt w kontekście spożywczym. Indiańskie świnie są znacznie bardziej wszechstronne. Przed wszystkim sporo podróżują, głównie drogą wodną, gdyż lądowa jest z reguły niedostępna. Swinia w łódce pełni funkcję gps-u. Jeśli podróż upływa spokojnie, świnia siedzi sobie zadumana na dziobie i nie ma nic do roboty. Jeśli…