• Miejsca,  Życie

    Zapiski na serwetce ze stołówki cz. 2

    Dzień trzeci Zanotowałam pierwsze załamania oraz przypadki otwartego buntu.  Laski przerzucają się samodzielnie postawionymi diagnozami, które wedle wszelkiego prawdopodobieństwa uniemożliwiają im udział w dzisiejszych zajęciach. Z racji, że basen zaczyna się za pół godziny, w rankingu schorzeń na prowadzenie wychodzi tarczyca.  Bo wtedy skóra swędzi, więc chlor jest zupełnie niewskazany. A reszta to już jak u Sidorowskiej, czyli taka ogólna tendencja: kolka, wątroba, śledziona, noga. Ja niestety czuję się obrzydliwie zdrowo, więc idę na ten basen, no bo co mam robić. I tak muszę kupić preparat z magnezem i potasem, żeby nie kojfnąć na drenażu, psując statystyki. Szczęśliwie na śniadanie rzucili bułki. Wprawdzie tylko opcjonalnie i to bardziej dla osób…

  • Miejsca,  Życie

    Zapiski na serwetce ze stołówki cz. 1

      Wróciłam właśnie z wczasów odchudzających. Nazwa, moim zdaniem,  wprowadza w błąd, znacznie bardziej adekwatny byłby survival. Gremlin mnie wyśmiał. Mówi, że na obozie tenisowym miał to samo tylko bardziej plus czasu na sen tyle, co rekruci w Legii Cudzoziemskiej, no ale weźmy pod uwagę różnicę wieku. Przed wyjazdem ambitnie planowałam prowadzić  dziennik, ale sprawdziło się powiedzenie, że niewiele warte są plany ludzi i myszy, gdyż przeważnie idą precz. Zycie brutalnie zweryfikowało moje zamierzenia i koniec końców podczas minionego tygodnia nie miałam czasu na żadne czynności poza tymi podtrzymującymi życie. Z rzadka tylko zdarzały mi się chwile zadumy nad kotletem warzywnym w stołówce, stąd tytuł. Ale do rzeczy: Dzień pierwszy…