…Maverick albo Indiana Jones. Nie mają słabszych momentów i oglądając, ciągle ma się pokusę, by wrócić do kilku wcześniejszych scen, bo były rewelacyjne, ale z drugiej strony ta obecna też jest super, no i już w ogóle nie wiadomo, co robić. Znam w Polsce mnóstwo takich magicznych miejsc. Często są to Kopciuszki, które, widziane w nieodpowiednim świetle czy porze roku, wyglądają skromnie, a w sprzyjających warunkach rozkwitają. Na przykład pole namiotowe nad Studzienicznym przez większość część dnia wygląda całkiem zwyczajnie, ot taka hałaśliwa cepeliada, połączona z parkingiem. Ale jest taka pora przed zmierzchem, kiedy wszystko cichnie, przybiera kolor bursztynowy i wtedy się siada na krzesełku turystycznym i przez godzinę gapi…
-
-
Kończąc temat Nałęczowa
Chciałam wyjaśnić, co mnie tam właściwie zagnało. Otóż głównie chodzi o to, że, jako kierowczyni niezbyt biegła w trasie, wybieram cele osiągalne bez dwóch nieprzespanych nocy, poświęconych na wizualizację każdego zjazdu. Jak się chce gdzieś chmychnąć na 5 dni to bilans nerwów do długości pobytu nie wypada zbyt korzystnie. Dysponuję ponadto jeszcze jedną użyteczną inaczej cechą, mianowicie jeśli gdziekolwiek pojawia się nikła możliwość, żeby źle skręcić to ja zawsze, kierowana nieomylnym instynktem, ją właśnie wybiorę. I żadne dżipiesy, mapy ani szkice poglądowe starego nic tu nie pomogą. Taka cecha osobnicza, co poradzić. Więc skoro już zafiksowałam się na spa, to szukałam czegoś relatywnie w pobliżu. Nałęczów słynie głównie z sanatoriów,…