No po prostu nie mogę się powstrzymać. Wspominałam o blaskach i cieniach jedzenia na mieście? Wspominałam. Okazuje się, że niepotrzebnie skupiłam się na egzotycznych bazarach i przydrożnych knajpach. Bo prawdziwe niebezpieczeństwo dla wątroby i żył czai się w środku zachodniej cywilizacji, w – że się tak obrazowo wyrażę – sercu. Serwowanie tłustych potraw osobom, pijącym alkohol, ma oczywiście głębszy sens. Kto czytał “Egipcjanina Sinuhe” i pamięta sposób, w jaki uniknął on śmiertelnego otrucia, wie, o co biega. Osoby, pijące mało, zestawione z dumą bawarskiej sztuki kulinarnej, znajdują się na z góry przegranej pozycji. Dotyczy to oczywiście tylko przyjezdnych. Mieszkańcy Monachium są prawdopodobnie poddawani jakimś szczepieniom w ramach tajnego programu…