Zawsze uważałam, że ubrać się latem to małe piwo przed śniadaniem. No bo cóż to za mecyje – wrzucić na grzbiet cokolwiek w miarę przewiewnego i po kłopocie. Mijające właśnie wakacje zweryfikowały moje optymistyczne założenie. Oczywiście można wzorować się na panach z budowy, paradujących od rana do wieczora z gołym torsem, ale to z kolei implikuje zaliczenie nas z automatu do aktywistek grupy Femen, a nie zawsze o to właśnie nam chodzi. Zresztą beztroskie prezentowanie gołych torsów w środku miasta, obojętnie, czy usprawiedliwione budową, polityką, czy też jakimiś innymi istotnymi względami, powinno moim zdaniem być ścigane z urzędu. Miasto to nie plaża miejska, a z doświadczenia wiem, że nic tak…
-
-
Ulica Sezamkowa
…czyli kontynuacja wątku “jak najmniej na sobie”. Przyznam, że po zakupie tej sukienki w zeszłym roku na duuużej przecenie, miałam przez pewien czas podejrzenie, że zaopatrzyłam się w weather killera. Kiedy ją kupowałam, żar lał się z nieba, pan z DHL-u dostarczył mi ją już w strugach deszczu, a potem było tylko gorzej. Więc jeśli ktoś się zastanawia, kto zabił ubiegłoroczne wakacje to już mamy winnego. W internetowym sklepie netaporter mają taki fajny dinks jak filmiki video, na których widać, jak przepięknie skonstruowana przez Boga/Bogów/ Naturę (chcę zachować polityczną poprawność) modelka przechadza się w oferowanym ciuchu. I strasznie mi się spodobało, jak ta falbana za nią powiewa. netaporter.com Po…