Zeby była jasność – nie jest tak, że potrafię rozpoznać rękę kobiety reżyserki bez zapoznania się z “listą płac”. W każdym razie nigdy nie próbowałam. Kobiet, trudniących się reżyserią jest na tyle mało, że jak już któraś nakręci film, robi się o nim głośno, właśnie przez pryzmat płci. Gender w twórczości uważam jednak za czynnik istotny, no bo to jest jednak inna wrażliwość. Każda z płci ma własną, nie mnie oceniać, oprócz tego, że ta kobieca jest lepsza. Nie chodzi mi o to, by twórczość kobieca była „krwią menstruacyjną pisana”, jak wnioskowała Erica Jong. Tak twórczość szybko się nudzi, jest zbyt natarczywa, choć ma swoje zwolenniczki. Ja do fanów Wirginii…