U Eriki Jong to była metafora. W moim życiu tytuł ten należy niestety interpretować dosłownie. W poczekalni u dentysty przeczytałam niedawno (w Claudii/Urodzie/Twoim Stylu/Zwierciadle) dobre rady na okoliczność paraliżującego strachu przed samolotami. O ile dobrze zrozumiałam, wszystkie sprowadzały się do jednej: spróbuj o tym nie myśleć. Bardzo celna wskazówka. Znam mnóstwo osób, które się do niej stosują. To ci znieczulający się wysokoprocentowym alkoholem jeszcze przed wywleczeniem walizek z domu. Jeśli spotkacie na lotnisku kogoś, kto natychmiast po odprawie pierwsze swoje kroki kieruje do Duty Free, żeby mu broń Boże poziom promili nie spadł, to z pewnością będzie mój znajomy. Albo przynajmniej osoba, z którą odczuwam silne pokrewieństwo dusz. Jednakowoż od…