Produkcje sci-fi oglądam z zasady. Tak mi się zrobiło po Kosmosie 1999 i zostało. Przypuszczam, że na zawsze. Na Interstellar czekałam w nerwach, no bo skoro Christopher Nolan obiecał, że będą nie tylko trzy wymiary, ani nawet cztery, tylko od razu pięć, to ciężko było powściągnąć emocje. Film wprawdzie został nakręcony tylko w dwóch, ale miał pokazać pięć. Ciekawa byłam, jak to wyjdzie, bo zabawy z czasem nigdy się udają, a co dopiero mówić o wskakiwaniu jeszcze o oczko wyżej. Jak wyszło? No właśnie… Zaczyna się od scen, rozgrywających się na podupadłej Ziemi, mocno już zdegenerowanej i zasadniczo dającej do zrozumienia, że dość już tej rabunkowej eksploatacji. Ludzie wprawdzie rozumieją…
-
-
Coś nowego, coś starego, coś pożyczonego
Na początek prywata: krótkie i osobiste “a nie mówiłam”. Sprawdza się hipoteza, że film polski, żeby się Polakom spodobał, musi mieć humorystyczne wstawki, najlepiej najeżone wulgaryzmami. To zawsze chwyci. Dziękuję za uwagę. Jesień w kinie została rozdysponowana sprawiedliwie. Dla każdego coś miłego Służby specjalne dla lewaków, Religa dla lemingów, a Miasto 44 dla prawaków. Anarchizujący ateiści, z braku dedykowanej propozycji, mogą po prostu obejrzeć wszystko jak leci. Osobiście odpracowałam dwie trzecie. Służby specjalne zaczynają się od likwidacji WSI, za czym postępuje masakra pozyskiwanych latami tajnych współpracowników, co czyni sytuację o tyle niezręczną, że sojusznicy liczą na polskie kontakty, zwłaszcza w Iraku. Czyli komplikacja następuje od razu na początku, gdyż wkład polskich…