No to ja muszę przyznać, że z dawien dawna się nie zdarzyło, by pierwszego dnia wiosny rzeczywiście była. Jako że dysponuję naturą z gruntu podejrzliwą i zasadniczo staram się patrzeć na świat złośliwie i spode łba, prognozę pogody, wróżącą na weekend jakieś tropikalne temperatury, potraktowałam nieufnie. Parę razy drzewiej już się nabrałam i zmarzłam okropnie, więc tym razem postanowiłam być mniej naiwna. Zwłaszcza, żeśmy się ze starym akurat wybierali na wschodnie rubieże i obstawiałam co najmniej przygruntowe przymrozki. Zwykle bywa tak, że temperatura zaczyna spadać od Zambrowa, a między Hajnówką a Białowieżą jest już jakieś 3 stopnie różnicy, na niekorzyść, niestety, tej drugiej. Trochę się więc zaniepokoiłam, kiedy się tak…
-
-
Dajcie tu jakiś człowieków, bo nuda
Jesienne podglądanie zwierząt ma tę wyższość nad wiosennym czy letnim, że odbywa się znacznie bardziej kameralnie. Dzięki temu można liczyć na miłe przyjęcie. No może faktycznie żubr z rysiem nie wywieszają powitalnych transparentów, ale przynajmniej nie siedzą obrażone boko-tyłem, a to już jest coś. Kolejność wybiegów w Parku Pokazowym w Białowieży znam ofkors na pamięć. Czasem obsługa miesza coś z żubrami, ale to też odbywa się w przewidywalnym zakresie. Zwiedzanie zaczyna się od wybiegu rysia, z reguły pustego. Ryś nie jest zbyt towarzyski, gdyż, jak wszystkie kotowate, zajęty jest upajaniem się własną zajebistością. A w weekend dziadowy – szok i niedowierzanie! Ryś wystąpił przed publicznością. Pozował na pniu, buzia w…