Niemcy nie mają łatwej sytuacji z tą swoją historią. Zastanawiałam się nad tym sporo i szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co zrobiłabym na ich miejscu. Z pewnością nie mają ochoty epatować przeszłością i ryzykować, że miejsca związane z historią III Rzeszy przyciągną freaków z całego świata, śliniących się widok na ten przykład krzesła, na którym siadywał Hitler. Z drugiej strony jest całkiem sporo osób zwyczajnie zainteresowanych historią, które, po przeczytaniu stosu książek, chciałyby jakoś umiejscowić, gdzie to się wszystko działo. Z trzeciej strony – o tym, co się działo, sami Niemcy woleliby za bardzo nie pamiętać i w sumie trudno im się dziwić. Wybierając się w okolice Obersalztbergu zdawałam sobie…
-
-
Język niemiecki jest bardzo precyzyjny
Mimo kilkukrotnych podejść nie udało mi się opanować języka niemieckiego, natomiast wraz ze starym dość sprawnie posługujemy się tzw. wycieczkowym niemieckim. Po paru objazdówkach z niemieckimi emerytami coś tam nam w głowach zostało. Osobiście zawsze byłam pod wrażeniem precyzji językowej Niemców. Nie potrafię przytoczyć tak skomplikowanych przykładów jak Waldemar Malicki w skeczu „Język niemiecki jest prosty”, czyli pleciony pojemnik na kangura, stosowany do przetrzymywania zabójcy hotentockiej matki jąkającego się syna, no ale weźmy taką na przykład bombkę. Po polsku różnie z nią bywa. Może być bombka choinkowa, ale równie dobrze krój spódnicy, a sprawę komplikuje fakt, że gdybyśmy chcieli tą nazwą określić niewielką ilość materiału wybuchowego to też nie byłby…