Bywają takie dnie, kiedy własna skóra wydaje się zbyt uciążliwym odzieniem. Nie wiem w sumie jak to jest z tym ociepleniem klimatu, ale osobiście mam wrażenie, że takich dni jest coraz więcej. Rano asekuracyjnie uciekłam za miasto, ale ulga nie była specjalnie zauważalna. Chociaż oczywiście jeśli już dogorywać z gorąca to lepiej pod gruszą na dowolnie wybranym boku niż w nagrzanym blokowisku. Niestety musiałam wrócić z powodu zębów. Nie moich, tylko Gremlina. Okazało się, że jego wytrwała polityka olewania tej części ciała przynosi spodziewane rezultaty, a nawet lepiej. Liczyłam na maksymalnie dwa ubytki, ale dentystka rozwiała moje nadzieje, odkrywając siedem. Podjęłam próbę negocjacji i ostatecznie stanęło na pięciu. Na podwórku…