Doczekaliśmy się w kinie nowego „Kolesia”. Jest to „Koleś” na miarę naszych czasów i co my tym „Kolesiem” mówimy? Ano że sami go sobie wychowaliśmy, a teraz, niestety, mamy wobec niego mieszane uczucia, nie wyłączając agresji, może nawet nie na ostatnim miejscu. Proponuję porozmawiać o tym, czy powinniśmy uznać go za wychowawczy sukces, czy może przeprosić za to, co zrobiliśmy, najzabawniejsze, że w dobrej wierze, naszej ziemskiej cywilizacji. Najbardziej w sumie boli to, że film nie jest słaby, jak inne filmy targetowane na nasze dzieci, które już przestały być dziećmi w sensie demograficznym, mam na myśli „Igrzyska ognia”, ‚Dawcę pamięci” czy „Niezgodną”. Wręcz przeciwnie, jest wybitny. David Robert Mitchell, chociaż…