W opisie katalogowym, dotyczącym naszego hotelu w Gambii, znaleźliśmy informację „bary i restauracje w odległości spaceru”. No i tak rzeczywiście jest. Tylko niekoniecznie na pierwszy rzut oka. Wzdłuż plaży rozciągają się takie obiekty: A tak wygląda zwyczajowy dostawczak: Nie od razu pojęliśmy, na co właściwie patrzymy. Na szczęście był z nami Aleks, który dokładnie wytłumaczył, na czym polega plażowy wyszynk. Otóż idzie się do wybranego baru koło południa, składa się zamówienie, zostawia zaliczkę i o umówionej porze należy zgłosić się na obiadokolację. Troszku cofnęliśmy się przed tą myślą, gdyż wydawała nam się nieco zbyt odważna, chociaż z niejednego pieca chleb jedliśmy. Wydawało się więc, że jedyną…
-
-
Wszyscy znają Lewandowskiego
„Włochy mają kształt ogromnego buta” – tak Roman Pisarski rozpoczyna opowieść O psie, który jeździł koleją. Jeśli miałabym zacząć równie poetycko, musiałabym napisać, że Gambia przypomina jelito. Nie jest to broń Boże wartościujące, po prostu tak wygląda. Oficjalna nazwa kraju brzmi Republic of the Gambia, w skrócie The Gambia i taki napis widnieje na bramie lotniska w Banjul. Jeśli ktoś akurat uczęszcza na kurs angielskiego to jest okazja, by zagiąć lektora realnie istniejącym wyjątkiem od reguł gramatycznych rządzących nazwami krajów. Nie wiem tego na pewno, jednak mam poważne podejrzenia, że „the” w nazwie kraju ma odróżnić ją od rzeki Gambia, żeby było wiadomo, o co dokładnie chodzi. Pierwszy bezpośredni samolot…