No więc wracając do Oscarów… A bo w ogóle, zapomniałam, to był taki myk: od początku roku realizuję pewien plan numerologiczny. Kolejne cyfry odpowiadają zobowiązaniom z różnych dziedzin życia: np. siódemka na bieżni, piątka na wadze, cztery przeczytane książki w miesiącu itd. Największy problem jest, oczywiście, z piątką na wadze, ale liczę, że kiedy zrealizuję pozostałe, to mi ta piątka wskoczy z automatu. Na razie, mimo postępującej realizacji na innych polach, ciągle nie wskakuje… Liczbę wpisów na blogu docelowo ustaliłam na trzy miesięcznie, chociaż nie przypuszczam, żeby moje życie oraz przemyślenia (zwłaszcza one) zasługiwały na aż tyle. No chyba, że będę strasznie pijana (co znacząco oddala wizję piątki), bo wtedy…