• Miejsca

    Po sezonie

    Uczuć, jakie łączą mnie z polskim dmorzem, nie waham się nazwać ambiwalentnymi.  Dmorze funkcjonuje w naszym rodzinnym słowniku od czasów, gdy Gremlin uczył się mówić. Wiedziony tajemniczą logiką zauważył wówczas, że skoro mówi się “na działkę”, “za zakupy” czy “na wakacje” to mianownikiem od “nad morze” powinno być dmorze i taką formę przyjął w mowie potocznej. Okazała się równie chwytliwa jak moja autorska fluksja w znaczeniu kolorystycznym. Zresztą kwestie językowe to pikuś, z polskim dmorzem sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Dziecinnie łatwo je pokochać i to w znaczeniu dosłownym, gdyż ta miłość najczęściej datuje się wczesnych lat dzieciństwa. Wtedy do  pełni szczęścia w zupełności wystarczyła łopatka, furkoczący samolocik na rozwijanej…

  • Miejsca

    Kończąc temat Nałęczowa

    Chciałam wyjaśnić, co mnie tam właściwie zagnało. Otóż głównie chodzi o to, że, jako kierowczyni niezbyt biegła w trasie, wybieram cele osiągalne bez dwóch nieprzespanych nocy, poświęconych na wizualizację każdego zjazdu. Jak się chce gdzieś chmychnąć na 5 dni to bilans nerwów do długości pobytu nie wypada zbyt korzystnie. Dysponuję ponadto jeszcze jedną użyteczną inaczej cechą, mianowicie jeśli gdziekolwiek pojawia się nikła możliwość, żeby źle skręcić to ja zawsze, kierowana nieomylnym instynktem, ją właśnie wybiorę. I żadne dżipiesy, mapy ani szkice poglądowe starego nic tu nie pomogą. Taka cecha osobnicza, co poradzić. Więc skoro już zafiksowałam się na spa, to szukałam czegoś relatywnie w pobliżu. Nałęczów słynie głównie z sanatoriów,…