Dawno, dawno temu, w prastarych czasach harcerskich chadzało się na tzw. rajdy. Bejzikiem wśród tego rodzaju wycieczek, taką absolutną postawą dla słabiaków, leni i zuchów z pierwszej klasy była trasa Truskaw – Pociecha – Truskaw. W praktyce wyglądało to tak, że na Bemowie pakowała się wiara w autobus 708 linii podmiejskiej i w ścisku oraz wrzasku podróżowała do pętli przy Kampinosie. Na miejscu się wszystko wysypywało z autobusu, mniej więcej tak jak w filmie “Wyjazd integracyjny”, z tą różnicą, że na ogół na trzeźwo, brało plecaki i człapało na polanę w Pociesze. Tam było ognisko, bez kiełbasek, bo na kartki, za to można było sobie przyrumienić kanapki z mielonką. Jadł…
-
-
Wiosna na całego
No to ja muszę przyznać, że z dawien dawna się nie zdarzyło, by pierwszego dnia wiosny rzeczywiście była. Jako że dysponuję naturą z gruntu podejrzliwą i zasadniczo staram się patrzeć na świat złośliwie i spode łba, prognozę pogody, wróżącą na weekend jakieś tropikalne temperatury, potraktowałam nieufnie. Parę razy drzewiej już się nabrałam i zmarzłam okropnie, więc tym razem postanowiłam być mniej naiwna. Zwłaszcza, żeśmy się ze starym akurat wybierali na wschodnie rubieże i obstawiałam co najmniej przygruntowe przymrozki. Zwykle bywa tak, że temperatura zaczyna spadać od Zambrowa, a między Hajnówką a Białowieżą jest już jakieś 3 stopnie różnicy, na niekorzyść, niestety, tej drugiej. Trochę się więc zaniepokoiłam, kiedy się tak…