Wracając do relacji z Wietnamu, większość turystów prędzej czy później kończy w Mui Ne. Jest to przepiękne wybrzeże, zawłaszczone przez sieci hotelowe. Oprócz tego nie ma dosłownie nic. Jako atrakcje turystyczne polecane są: mierzący 49 metrów posąg leżącego Buddy, ale to nie jest żaden zabytek, po prostu poraża wielkością, a dodatkową atrakcją jest to, że można się do niego dostać wyłącznie kolejką linową, największy na świecie szkielet wieloryba, uważanego przez rdzennych mieszkańców Mui Ne za istotę świętą i opiekuńczą, zabytkowa świątynia czamska, białe wydmy, przypominające krajobraz Tatooine, czerwone wydmy oraz „strumyk wróżek”. Można to wszystko spokojnie opędzić w jeden dzień. W tym celu udaliśmy się do miejscowej agencji turystycznej, która,…
-
-
Dzień, w którym Wietnam wygrał z Malezją
15 grudnia, w dniu, w którym odbywała się finałowy mecz ASEAN, czyli Mistrzostw Azji Południowo Wschodniej, po czterogodzinnej podróży z Mui Ne dojechaliśmy wreszcie do Sajgonu. Do tego momentu myślałam, że Bangkok jest zatłoczony. Widziałam sporo miast, których mieszkańcy potrafią wygenerować sporo zamieszania i jeździć z fantazją, na przykład w Santo Domingo na trzech pasach mieści się przeciętnie pięć sznurów samochodów, już nawet nie licząc tych jadących pod prąd, w Denpasar krążą roje skuterów, no, jest trochę ruchliwych i głośnych miast na świecie, jednak żaden spośród tych, które do tej pory zwiedziłam, nie może się równać z Sajgonem. To jest miasto, które na dzień dobry wali cię na odlew w pysk,…