Ponieważ ostatnio publikowałam wyłącznie teksty lajtowe, życiowe i przyziemne raczej, uznałam, że nadszedł czas na coś zaangażowanego. Poruszenie tematu, który jątrzy mi do trzewi i każe zastanawiać się nad przyszłością ludzkości. Nie wygląda ona ciekawie. W każdym razie wolałabym, żeby chociaż nie przypominała tak bardzo ponurych wizji Orwella. 4 miesiące temu pisałam o serialu House of Cards, pionierskim przedsięwzięciu Netflixa, które w niedalekiej perspektywie zrewolucjonizuje rynek seriali, a kto wie, może i produkcji dotąd zastrzeżonych dla kin i blurejów. Nakręcony za okrągłe 100 mln dolarów, naszpikowany gwiazdami serial jest zresztą rodzajem przedłużonego filmu, bo od razu rzucono cały pierwszy sezon. Różnica polega więc zasadniczo na tym, że nie ogląda się…
-
-
“Przelotni kochankowie” czyli skupmy się na gadaniu
No i się ciepło zrobiło. Poznaję po tym, że gdzie nie pójdę, ludzie narzekają, że upał. Jak było zimno to narzekali, że zimno. Zawsze znajdzie się jakiś powód, żeby ponarzekać. Myślę, że przydałby się cień wdzięczności, jeśli chodzi o pogodę. Zima trwała w tym roku bite 5 i pół miesiąca, to chyba dobrze, że minęła, co nie? W związku z tym nie narzekam. Zastanawiam się tylko po cichu, czy nic mi się nie chciało w większym stopniu jak było zimno, czy teraz, jak jest ciepło. Wyszło, że porównywalnie. Być może to cecha osobnicza, niezależna od pogody. Ale w sumie nie o to się rozchodzi. Ponieważ wierzę w metodę klina, postanowiłam…