Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o filmie pt. Grawitacja, rozgrywającym się w kosmosie, popadłam w euforię, gdyż obstawiałam, że będzie to ekranizacja “Grawitacji” Tess Gerritsen, książki, która uzależnia tak bardzo, że próbowałam ją czytać prowadząc samochód. Przy okazji -nie polecam tego sposobu. Pierwszy trailer rozwiał te nadzieje, jednocześnie rozbudzając inne. Chodziło w zasadzie tylko o to, by szybko rozprawić się z refleksją: Sandra Bullock w kosmosie, no tam jej jeszcze nie było. Bo George Clooney akurat już kiedyś wpadł, konkretnie w Solaris. No a potem pozostawało tylko zepchnąć na dalszy plan podszepty intuicji, podpowiadającej, że scenariusze filmów, rozgrywających się w kosmosie, za wyjątkiem tych, opierających się na faktach, z reguły biją…
-
-
Kobieta, która nie wierzy w ciastko
Kiedy ostatnio zdarzyło Wam się zasiąść w sali kinowej, wypełnionej do ostatniego fotela? Bo mi właśnie w zeszłym tygodniu. W środku tygodnia. W samo południe. Na filmie irańskiego reżysera. Asghar Farhadi zyskał oddane grono wielbicieli jako twórca siedzący okrakiem na dwóch kulturach, ergo dysponujący wrażliwością i warsztatem, pozwalającym w sposób przyswajalny opowiedzieć nam, jak ludzie żyją tam. Tam, czyli w tajemniczej kulturze islamu, gdzie relacje rodzinne i społeczne wymykają się naszej empatii. Trzy pokazane zachodniej publiczności filmy są w pewnym sensie odcinkowym obrazem życia samego Farhadiego. Jego bohaterowie chcą układać sobie życie z dowolnością oczywistą dla ich europejskich rówieśników, co w praktyce okazuje się trudne. Trzy irańskie rodziny w Co…