„Anglia dała światu lewą nogę Davida Beckhama. Oraz prawą nogę Davida Beckhama. I Harry’ego Pottera” – wyjaśnił Hugh Grant, grający premiera Wielkiej Brytanii w Love actually. Skromnie powiedział. Anglia dała dużo więcej. No i teraz sytuacja jest taka: Amerykanie robią serial. Uruchamiają całą wielką machinę castingowo- produkcyjną, zatrudniają gwiazdy, laureatów Oscara, Bógwiekogo, kasa leje się strumieniami, analitycy siedzą i monitorują reakcje widzów, pilnują, gdzie wcisnęli przewijanie, a kiedy zadzwonili po pizzę, wszystko po to, żeby było jeszcze lepiej, a efekt taki sobie. Brytyjczycy biorą paru krewnych i znajomych, kręcą coś, co podoba się im samym, mając generalnie w dupie, co powie reszta świata, po czym reszcie świata szczęka opada.…
-
-
Długi film o zabijaniu
Albert Eistein powiedział kiedyś: „Nie jestem bystry. Po prostu długo nad tym siedziałem”. To samo mógłby o sobie powiedzieć Martin Scorsese, ale ponieważ najwyraźniej nie ma na to ochoty, powiem za niego. Facet zęby zjadł na temacie wzlotów i upadków jednostek, które miały wszelkie szanse ku temu by być wybitnymi, ale po drodze coś się nie udało. Najczęściej okazuje się, że zawiniła ludzka natura. Einsteinowi przypisuje się także słowa, że powtarzanie tej samej czynności w oczekiwaniu na inny skutek, jest objawem szaleństwa. Scorsese robi to od lat i jakoś ciągle mu się udaje. Mossakowski znów dał 5 gwiazdek. Może, jak Mamoniowi, podobają mu się znane piosenki. Nie do końca…