Każdy człowiek miewa czasem pomysły, które ciężko mu uzasadnić. Ja na przykład pasjami oglądam filmy, kompletnie nie do mnie adresowane. Inna sprawa, że czasem nie ma innego wyjścia. Lubię chodzić do kina, niestety okazuje się, że, po odsianiu zgwałconych zakonnic, mało co zostaje do wyboru. W podobnych warunkach, czyli trochę przez przypadek, chociaż nie zawsze chodzi o zakonnice, obejrzałam wszystkie części Igrzysk śmierci, Więźnia labiryntu, Dawcę pamięci, serię Niezgodna i parę innych, o czym dalej. Nie mam nic przeciwko dystopii, zastanawiam się tylko, dlaczego nie dają tego w wersji dla publiczności policealnej. Drzewiej, nawet całkiem niedawno, bywały przecież takie filmy: Aeon Flux, Equilibrium, Wyścig z czasem, Elizjum, nie wspominając o…
-
-
Tragedia w trzech aktach
Osobiście przepadam za filmami o ludziach, nie mieszczących się w wyznaczonych im stereotypowo rolach i próbujących w związku z tym określić się na nowo, poza obowiązującymi schematami. Takie historie, zwłaszcza gdy dotyczą niejednoznaczności w kontekście płci, są opowiadane w specyficzny sposób, dyskretny, pełen niedopowiedzeń, z reguły wysmakowany estetycznie, często zacierający granice między realizmem i magią (Orlando, Gra pozorów). Tym większa przyjemność z oglądania. Hektolitry pomyj wylano na gender i odprawiono wiele godzin egzorcyzmów, ale tylko nad nazwą, nie nad pojęciem, bo co ono znaczy to egzorcyści pojęcia nie mają. Tymczasem w obecnych czasach redefinicja płci, jako warunku, w naszym kręgu kulturowym najważniejszego, wyznaczającego życie, jakie przystoi nam prowadzić, wydaje…