• Jedzenie,  Miejsca

    Chodźmy coś ugotować

    To był zasadniczo przypadek. Krążąc trzecią godzinę po centrum handlowym w Bangkoku, bez pomysłu, jak stamtąd wyjść, doszliśmy do wniosku, że skoro mamy już spędzić wieczność w tym miejscu to przynajmniej nie o pustym żołądku. Z centrami handlowymi w Bangkoku jest taki kłopot, że wejść do nich jest dziecinnie łatwo. Niestety działa to tylko w jedną stronę, bo wyjść z tego cholernego centrum – senne marzenie. Mój wyszkolony na Arkadii i Złotych Tarasach zmysł orientacji zawiódł na całej linii, o małżonku nie wspomnę, bo on nadal jest przekonany, że do Arkadii prowadzi tylko jedno wejście, koło CCC i wprowadzony przypadkowo innym, wierzy, że znalazł się w zupełnie innym centrum, a…

  • Jedzenie

    Kuchenne rewolucje

    Jestem zdeklarowaną fanką tego programu. Świadomość gastronomiczna nie jest jeszcze u nas tak rozwinięta, żeby nie zachodziła potrzeba trafiania pod strzechy i niesienia oświaty kagańca. Oglądając piątą serię “Kuchennych rewolucji” nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że jest to praca raczej jałowa. Właściwie ciężko mi pojąć, dlaczego kolejni restauratorzy zgłaszają się do programu, pomijając oczywistą chęć zaistnienia w mediach. Przecież wystarczy obejrzeć kilka odcinków z wcześniejszych sezonów, żeby wyciągnąć wnioski. Na przykład, że goście oczekujący 40 minut na jedzenie, z reguły zaczynają wykazywać pewną nerwowość. Albo że zaserwowanie im starego, żylastego mięsa lub zupki z proszku określanej szumnie w menu jako “domowa” może wywołać podobny efekt.  Ale widać nadal jest…