Odkąd Lidl postanowił przekwalifikować się na markę premium, ciągle mamy jakieś stany alarmowe, gorące linie telefoniczne od znajomych, którzy zapoznali się już z gazetką i informują, że właśnie coś rzucili. Trochę jak za socjalizmu, bo wtedy trzeba szybko łapać siaty i lecieć, żeby nie wykupili, chociaż list społecznych póki co jeszcze nie ma. No więc jeśli chodzi o moje gospodarstwo domowe to apgrejd Lidla udał się w pełni, a Pascal i Okrasa solidnie zapracowali na swoje siedmiocyfrowe wynagrodzenie. W czwartek zelektryzował nas njius, że w Lidlu dają homary. Homar wyglądał podejrzanie. Co tu kryć, sprawiał wrażenie czegoś, co lada chwila rzuci się człowiekowi na twarz, po czym wypełznie klatką piersiową.…
-
-
Jedno, co warto to upić się warto
Słowa Mariana Hemara zyskują na znaczeniu zwłaszcza o takiej porze, jak teraz, kiedy wydaje się, że zima będzie trwała wiecznie i człowiek zaczyna łapać się na tym, że coraz ciężej mu odtworzyć w pamięci, jak podwórko przed domem wygląda latem. Gdyż czasy, w których tak wyglądało, wydają się tak odległe, jakby przytrafiły się komuś innemu i w ogóle w odległej galaktyce (ale raczej nie na planecie Hoth). No więc z tego fragmentu wynika, że ta kurwa, depresja sezonowa, już mnie dopadła. U mnie pierwszym objawem jest przemożna chęć oglądania w kółko wczesnych sezonów “Przyjaciół”, więc kiedy intuicyjnie sięgnęłam po odcinek, w którym Ross i Rachel po raz pierwszy się całują,…